Raven wychodziła właśnie z
pokoju, kiedy zauważyła wywieszone na ścianie dekoracje. Były to kolorowe
lampki o kształtach duchów, wampirów, dyń i wiedźm. Westchnęła i ruszyła w
poszukiwaniu Bestii. Znalazła go w salonie, stawiającego strach na wróble obok
kanapy. Nim zdążyła się odezwać, Bestia
odwrócił się i zauważył ją na schodach.
- O, Raven. Przyniesiesz parę tych twoich upiornych gadżetów, które trzymasz w
pokoju? - spytał i uśmiechnął się szeroko. Twarz Raven nie wyrażała żadnych
emocji, aż w końcu odpowiedziała:
- Nie. - a następnie odwróciła się i wyszła z salonu. Po drodze do pokoju
zobaczyła Robina, którego mina wskazywała na to, że już wie, co tu się dzieje.
- Lepiej nie wchodź do salonu - ostrzegła dziewczyna.
- Bestia chyba zapomniał, że nie wyraziliśmy zgody na tę jego imprezę. - odparł
Robin.
- Raczej nic nie stanie mu na drodze - rzekła Raven - Może jak zrobi tę jedną
imprezę to da sobie wreszcie spokój. - wymyśliła.
- Miejmy nadzieję. - Robin wyminął Raven i wszedł do salonu. Bestia (zamieniony
w kapucynkę) wieszał właśnie papierowe duszki na telewizorze. Robin przejechał
palcami po włosach i westchnął. Nagle poczuł czyjąś rękę na swoim ramieniu. Gdy
się odwrócił, ujrzał Gwiazdkę, która właśnie przecisnęła się między nim, a
framugą i w mgnieniu oka była już obok Bestii.
- Bestio, robisz przyjęcie? - spytała Gwiazdeczka i chwyciła leżącą na kanapie
maskę Frankensteina. - Czyżby Raven miała urodziny?
- Nie! Gwiazdko, przecież dziś Halloween! - oznajmił Bestia, lecz widząc minę
Gwiazdki, dodał:
- No wiesz, Święto Duchów. Straszy się ludzi i dostajesz za to cukierki.
- Och, wspaniale. Czy ja też mogę wziąć udział w tej Duchowej Zabawie? -
Gwiazdka założyła leżący na stole kapelusz czarownicy.
- No pewnie. Jak tylko namówisz tych nudziarzy, żeby się przyłączyli - wskazał
na Robina i Cyborga, który właśnie wszedł do pokoju.
- Ja tam nie mam nic przeciwko małej imprezce - włączył się do rozmowy Cyborg.
- Świetnie! Więc mi pomożesz! - ucieszył się Bestia i mimo cichych protestów
Cyborga, zaczął go ciągnąć nie wiadomo gdzie. - Musimy wykombinować jakieś
światła, Cybuś. Bez świateł nie ma imprezy! - przekonywał.
- Coś się załatwi - mruknął robot i dodał - Wiesz, dobrze chociaż, że nie
męczysz innych, żeby wpadli do nas na imprezę.
- Co masz na myśli? - spytał niewinnie Bestia.
- No wiesz, myślałem, że jak zorganizujesz imprezę to zaprosisz wszystkich
Honorowych Tytanów, czy coś w ten deseń, na szczęście - zmądrzałeś. - dodał
Cyborg, nie przemyślawszy tego wcześniej i ruszył w poszukiwaniu oświetlenia. A
Bestia w międzyczasie opracowywał plan.
***
- Heej, Robin - zaczął ostrożnie.
- To coś ważnego? Mam trochę pracy. - odparł lider, nie spuszczając wzroku z
monitora.
- To najważniejsza rzecz w naszym życiu. - stwierdził Bestia. Robin odwrócił
się w jego stronę. - Najważniejsza rzecz, jeśli chodzi o nasz honor. - dodał.
- Mów. - polecił Robin.
- Musimy zaprosić Honorowych Tytanów na naszą Tytaniczną, Halloweenową imprezę,
żeby była jeszcze lepsza! - wypalił na jednym oddechu Bestia.
- To jest ta ważna sprawa? - spytał spokojnie Robin.
- Najważniejsza na świecie! - potwierdził chłopiec.
- W wieży nie ma miejsca - rzekł Robin i odwrócił się z powrotem do komputera.
- Ale... - zaczął Bestia.
- Nie wystarczy ci impreza w naszym gronie? - spytał Robin.
- Daj spokój, takie imprezy są potwornie nudne! - uargumentował Bestia, a
Cyborg podszedł bliżej by nie uronić ani słowa.
- Dlaczego nie pójdziesz na imprezę do miasta? - spytał po prostu Robin.
- Te imprezy są beznadziejne, nawet nie mają wegańskich przekąsek. -
stwierdził.
- To może jakieś przynieś. - bronił swego zdania Robin.
- Och, no weź, Robin! Zorganizowalibyśmy najlepszą imprezę na całym świecie, to
tylko trochę więcej ludzi! - odparł Bestia.
- Dlaczego się tak upierasz? - spytał Cyborg Bestię, choć wyglądało jakby mówił
do Robina.
- Mógłbyś się wyluzować i w ogóle... - dodał Bestia. Nim Robin odpowiedział,
podleciała Gwiazdka.
- Gdyby ktoś zaatakował miasto, nasi przyjaciele daliby nam wsparcie -
podsunęła Tamaranka. Robin chwilę się zastanawiał lecz w końcu doszedł do
wniosku, że nie ma sensu się upierać.
- Zgoda. Ale ja tego nie sprzątam - rzekł Robin, wyminął ich i opuścił pokój.
- Bosko! - Bestia skoczył wysoko do góry w akcie radości. – Trzeba wszystkich
powiadomić. – i wyjął zza paska komunikator. Wyciągnął w górę palec, by wcisnąć…
no właśnie, co? Bestia nie miał pojęcia, jak za jednym zamachem wysłać każdemu
wiadomość o imprezie. Postanowił więc zadzwonić najpierw tylko do jednego
Tytana.
- Hej, Wodnik! – przywitał się.
- Bestia? – chciał się upewnić Wodnik.
- Co tam u Was? – spytał Bestia, a gdy Wodnik chciał odpowiedzieć dodał –
Organizujemy imprezę Halloweenową, wpadniecie?
- Imprezę? No jasne, tylko spytam resztę. – rzekł Wodnik.
- To super, powiadomisz wszystkich Honorowych Tytanów? – spytał bez ogródek
Bestia.
- Wszystkich? No wiesz, musiałbym do każdego, po kolei…
- To super, że zrobisz to za mnie. Strasznie dużo z tym roboty. Impreza dziś o
20:00, do zobaczenia! – Bestia rozłączył się, zanim Wodnik zdążył do końca odmówić.
Teraz pozostało tylko dokończyć przygotowania.
***
- Cybuś, potrafisz ulepszyć głośniki?
- Się wie. – Cyborg wyszedł.
- Gwiazdko, przygotujesz jakieś jedzenie? – spytał Bestia.
- Oczywiście. Muszę tylko znaleźć
przepis na bobkożele! – Gwiazdka odleciała w poszukiwaniu przepisu.
- Raven, masz pożyczyć 20 dolców? – dziewczyna wyciągnęła ku niemu banknot.
- Oddaj szybko. – mruknęła i powróciła do czytania. Bestia chwycił pieniądze i
ogłosił:
- To będzie najlepsza impreza w dziejach! – następnie schował pieniądze do
kieszeni i po zmienieniu się w pterodaktyla poleciał do centrum. Po zakupieniu
akcesoriów na imprezę (upiornych balonów, tyczek do gry w limbo etc.) wrócił do
wieży.
- Hej, Bestia. Głośniki już naprawione. Będą dudnić jak Szatan. – oznajmił
Cyborg wskazując na sprzęt rozłożony w salonie.
- A ja za chwilę ugotuję najlepsze imprezowe przekąski! – poinformowała
Gwiazdeczka.
- Raven! Nadmuchasz balony? – spytał Bestia podkładając jej baloniki pod nos.
Raven użyła swoich mocy do nadmuchania balonów. Po chwili wszystkie były już
rozwieszone. Cyborg spojrzał na zegarek.
- Za niedługo przyjdą.– oznajmił i włączył kulę dyskotekową i małe lamki w kształcie
dyń. Raven zamknęła książkę i oddaliła
się najprawdopodobniej do swojego pokoju. Bestia poszedł skontrolować potrawy
Gwiazdki. Cały blat był zawalony przeróżnymi potrawami. I tylko jedna była mu
znajoma.
- Gwiazdko, dlaczego dodałaś do nachosów ser? – spytał zdruzgotany Bestia.
- Cyborg mnie nauczył, że ta potrawa jest bez sera nie zjadliwa. – odparła
Gwiazdka. – Ale jeśli nie tolerujesz sera, Bestio, to może zasmakują ci potrawy
z przepisu mojego knorfka, Galfora.
- O ile w ogóle są jadalne. – odparł cicho Bestia, ale Gwiazdka tego nie
usłyszała. Po chwili dobiegł do nich dźwięk pukania do drzwi.
- O rany, już idą! Szybko, Cyborg! Światła, muzyka! – Bestia pobiegł otworzyć
drzwi. Jako pierwszych zauważył Tytanów Wschodu. Na przedzie stali Wodnik,
Żądło i Szybki, za nimi stali Mas i Menos.
- Hola, pero la música alta! – zauważył Mas.
- Este verde puede ser divertido. – odparł Menos.
- No, szacuneczek. Zapowiada się niezła zabawa. – stwierdził Wodnik, a gdy
Bestia zaczął rozglądać się nerwowo, odezwał się Szybki.
- Spokojnie, przyprowadziliśmy kumpli. – Szybki wskazał za siebie. Stali tam
wszyscy honorowi Tytani. Bestia dostrzegł Błyskawicę, Grzmota, Kid Flasha, Hot
Spot’a, Kole, a nawet Jericho, ale nie miał czasu na dalsze rozglądanie się,
ponieważ Wodnik chrząknął, wyrywając Bestię z zamyślenia.
- Możemy wejść? – spytał nieśmiało Szybki. Wszyscy weszli do wieży i…
rozpoczęła się impreza! Goście szybko się zadomowili i już po chwili Bestia
został poproszony do tańca przez Panthę, której najwyraźniej niezbyt służył
dziwny, tamariański napój. Zapaśniczka wciąż prowadziła, unosząc go nad
parkietem. Po skończonym tańcu (Bestia miał zgniecioną prawą stopę, gdyż Pantha
ciągle mu na nią nadeptywała) chłopak usiadł z amerykańską oranżadą na kanapie
i zaczął obserwować imprezowiczów. Zauważył Masa stojącego na głowie Menosa.
Obserwował ich, aż do momentu, w którym podbiegli do Gwiazdki, wykrzykując
jednocześnie: ”Hermosa senorita bailando conmigo”. Dalej Cyborg tańczył z
Żądło, a obok Szybki podpierał ścianę z ślimulami na talerzu. Jeszcze dalej
siedział Jericho na blacie ze swoim instrumentem. W drzwiach Bestia dostrzegł
Robina, który również obserwował przyjęcie. Bobby podszedł do niego i wręczył
mu puszkę z oranżadą. Gdy Robin przyjął od niego napój, Bobby poszedł tańczyć z
Melvin i Teether’em. Obok siedział Timmy, dzierżąc w rękach swój kocyk. Na
środku
parkietu, nie do rytmu kołysała się Kole z Jedwabkiem. Bestia zaczął szukać
wzrokiem Gnarrka, gdy zaczepiła go Argent.
- Macie tu może łazienkę? – Bestia wskazał dziewczynie drogę i sięgnął po
tamariańską potrawę, którą Gwiazdka podpisała:” Dla Bestii”. Chłopak
zaryzykował i wziął trochę do ust. Smakowało jak rozgotowane brokuły zmieszane
z sojowym mlekiem i dżemem wiśniowym, ale mimo to, Bestia nie zwrócił posiłku. Obok
stał Tramm, którego Bestia w ogóle by nie zauważył, gdyby tak nie hałasował,
przy opróżnianiu lodówki. Bestia już chce zwrócić mu uwagę, ale przeszkadza mu
w tym Robin, który pokazuje mu alarm na komunikatorze...
hehe fajne ;p
OdpowiedzUsuńDziewczyno, to było zarąbiste! Niby prosta impreza, ale jednak coś w tym wszystkim jest. Piszesz w takim tytanowym stylu, widać, że znasz dobrze charakter każdego z Tytanów i wiesz, co by powiedział w danej chwili. Właśnie tak sobie to wyobrażałam - Bestia będzie chciał urządzić imprezę, a Robin będzie temu przeciwny, jeśli nie jedynie sceptycznie na to spoglądał.
OdpowiedzUsuńJest cudownie! :3
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
Usuń"- Bestio, robisz przyjęcie? - spytała Gwiazdeczka i chwyciła leżącą na kanapie maskę Frankensteina. - Czyżby Raven miała urodziny?" LOLOLO, rozśmieszyło mnie to! Głupia się uśmiechałam do monitora. XD Świetnie piszesz.
OdpowiedzUsuńDzieki, ale jak przeczytam coś od ciebie, to się okaże, kto pisze lepiej XD
Usuń